Mówię po planszówkowemu… Język, którym posługują się gracze
Jeśli wejdziesz między wrony… W środowisku graczy obecny jest specyficzny „slang”, który na potrzeby tego artykułu nazwałam językiem planszówkowym. Czy znacie te sformułowania?
Jeśli wejdziesz między wrony… W środowisku graczy obecny jest specyficzny „slang”, który na potrzeby tego artykułu nazwałam językiem planszówkowym. Czy znacie te sformułowania?
Przeprowadziłam niedawno, dość ciekawą rozmowę na temat tego jak zorganizować wieczór planszówkowy. Jakie z tej rozmowy wyciągnęłam wnioski? Zapraszam do lektury.
W tym roku jest wręcz oszałamiający wysyp gier, które chciałabym mieć w swojej kolekcji. Miałam to szczęście, że kilka z nich już od jakiegoś czasu mam na półkach, więc w teorii trochę przyoszczędzę. Pewnie tylko w teorii.
Cytując fragmentarycznie jeden z komentarzy – kurz po NewsConie może i opadł, ale emocje nadal trzymają!
Każdy na początku swojej przygody z grami szuka swojego „planszowego ja”. Na pierwszym etapie ciężko jest nam określić czy jesteśmy graczami euro, czy może raczej ameri. Dopiero po pewnym czasie wkręcania się w hobby zaczynamy dostrzegać, jaki typ gier sprawia nam najwięcej przyjemności. U mnie było tak samo.
Wydawnictwo Dice&Bones powoli rozkręca się ze swoim portfolio. W najbliższym czasie zostanie wydanych kilka interesujących pozycji, a ja przyjrzę się trzem z nich. Przemierzę dla was papierowe morze, zbuduję gang i poszwędam się w podziemiach!
Ziemia, planeta ludzi… Zwykle tak mówimy, ale ja się z tym nie zgodzę. Ziemia to przede wszystkim planeta fauny i flory! Gra Ziemia od wydawnictwa Lucky Duck Games tylko mnie w tym utwierdziła.
Od dobrych kilku lat polski rynek przeżywa renesans zainteresowania grami planszowymi. Bezapelacyjnie do wzrostu zainteresowania tym hobby przyczyniła się pandemia. Pozamykano nas w domach i gry bez prądu stały się jedną z najprzyjemniejszych alternatyw spędzania czasu.
Nie tak dawno przeczytałam post, w którym ktoś napisał: „granie solo jest jak picie do lustra”. Nie ukrywam: poczułam lekkie ukłucie. Bo czy gracz solo, to gorszy gracz? I czy jest to powód do wstydu?
Czy w świecie graczy jest jeszcze miejsce dla starszych tytułów? Czy w nawale pięknych grafik, nierzadko przygotowanych przez sztuczna inteligencję, oraz cieszących oko komponentów ma sens wyciąganie na stół gier, które nie grzeszą pięknością?