BookGame oczami Moniki

Logo BookGame Blog

W tym roku po raz pierwszy zorganizowano targi gier planszowych o nazwie BookGame. Nie będę tu dywagować czy to trafna nazwa – to pozostawię czytelnikom. Ja się raczej skupię na samym wydarzeniu. Tym bardziej, że było ono dla nas wyjątkowe z powodu wybranej daty. 13 maja to również data urodzin Planszowych Newsów. Pojawienie się na festiwalu było tym samym dodatkowym dniem celebracji i to w dodatku z tak licznym gronem. Ale od początku!

BookGame. Fakty

Ryśka, Piotrek i ja, czyli część zespołu Planszowych Newsów
Ryśka, Piotrek i ja, czyli część zespołu Planszowych Newsów

Była to pierwsza edycja tego wydarzenia, ale organizatorzy mają już wprawę w organizacji tak dużego eventu w Krakowie. Zespół od wielu lat organizuje co roku Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, które cieszą się ogromną popularnością i renomą. Miejsce też nie jest bagatelne – Hale Międzynarodowego Centrum Targowo-Kongresowego EXPO Kraków dają możliwość organizacji wydarzeń z naprawdę dużym rozmachem. Nie inaczej było i tym razem.

POLECAM RÓWNIEŻ:
BookGame – targi gier planszowych w Krakowie 2023. Program i atrakcje imprezy

W jednej hali znajdowały się stoiska wystawców oraz część przeznaczona na prelekcje, natomiast w drugiej został zorganizowany games room. W mniejszych pomieszczeniach odbywały się turnieje i spotkania w mniejszym gronie. Znalazło się również miejsce dla prototypów, wśród których zachwycała swoją prezencja gra Misty Waters.

Z wydawców pojawili się m.in.: Lucky Duck Games, Portal, Rebel, Foxgames, IUVI Games, Muduko, Galakta, Albi, Trefl, Bard, Black Monk Games, Egmont, Granna, G3, Lucrum Games, Tactic, Nasza Księgarnia. Część stoisk zawierała stoliki i tam zawsze było pełno czekających w kolejce chętnych do spróbowania nowości.

Impreza trwała trzy dni, z których każdy wyglądał inaczej.

BookGame. Pierwszy dzień

Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów
Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów

Piątek został przeznaczony na spotkania z młodszymi graczami. Zorganizowane wycieczki pod nadzorem wychowawców żwawo wkroczyły na teren EXPO. Czy było ich dużo? Raczej nie. Być może to ogromna przestrzeń hali sprawiła takie wrażenie, ale z pewnością nie zapełniły powierzchni. Dzieciaki dość szybko „zaliczyły” hale wydawców. Chwilę zatrzymała ich strefa wydawców familijnych, ale szybko przeszli do gralni, gdzie wolontariusze z obsługi chętnie tłumaczyli im gry (pozdrawiam Kamila, którego nie rozpoznałam). I już po chwili między nogami turlały się kule z „Wystrzałowych Katapult” z wydawnictwa Foxgames.

Jeśli pytacie co najbardziej spodobało się dzieciakom (oprócz ofkors katapult…), to z łatwością odpowiem – stoisko z Bubble Tea (haha)! Nie oznacza to, że dzieciaki były znudzone, one po prostu tak mają. Zadowolone buzie świadczyły, że nie był to dla nich stracony czas.

To teraz przejdę do nas, czyli części zespołu Planszowych Newsów. Mi i Piotrkowi z racji bliskiej lokalizacji było najłatwiej się wybrać do Krakowa, ale ku naszemu zadowoleniu dołączyła do nas Ryśka. Wspólna kwatera pozwoliła spędzić maksymalną ilość czasu i wspólnie planować co i jak. Tak więc już pierwszego dnia koło 11 zawitaliśmy w progi hali. Szybka akredytacja i mogliśmy ruszyć w tournée po hali wystawowej. Już w progu powitały nas uśmiechnięte buzie chłopaków z Planszeo. Łukasz i Bartek prezentowali możliwości jakie daje ich strona oraz dla zainteresowanych, sprawdzali wiedzę w szybkim quizie (nie dajcie się nabrać na zadanie z gwiazdką 😉!).

Dalej, kolejno odwiedzaliśmy stoiska wydawców zamieniając z każdym kilka słów i przybijając piątki. Po drodze z każdym kolejnym krokiem spotykaliśmy coraz więcej ludzi, którzy nas rozpoznawali i – co ważne – których ja też rozpoznawałam!

Tak jak było to umówione na grupie – o 13 zameldowaliśmy się przed stoiskiem kaczek, gdzie „ajlajki” zorganizowały sesję zdjęciową. Oczywiście to był kolejny pretekst do rozmów i przytulasów – bo dlaczego mamy sobie żałować pozytywnej energii? Już tego dnia stawiło się naprawdę dużo ludzi.

Siedzieliśmy tego dnia do ostatniej minuty i ruszyliśmy na wynajęta kwaterę. Organizacja czasu nie była naszą najmocniejszą stroną, więc do Boardowej zawitaliśmy koło 23:00. Nadal był tłum, ale udało nam się znaleźć miejsce dla siebie, gdzie po jakimś czasie dosiadło się do nas kilka osób. Atmosfera była fantastyczna i z uśmiechami na ustach (ale bez śpiewu!) po jakimś czasie wróciliśmy zmęczeni na kwaterę.

BookGame. Drugi dzień

Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów
Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów

Tego dnia stawiliśmy się tuż po otwarciu hali. Na początku frekwencja była dość marna, ale z każdą godziną hale zapełniały się ludźmi. Tego dnia prawie cały dzień spędziliśmy na games roomie. Z cięższych gier udało nam się zagrać w trzy tytuły: zapowiedzianą przez Lucky Duck Games grę „Plemiona wiatru”, ponownie w „Brian Boru” oraz – zgodnie z umową – Yaro poświęcił nam swój czas, aby wytłumaczyć „Bestię”. Kolejne gry, które pojawiły się na naszych stołach były z kategorii imprezowych i podejrzewam, że nasz śmiech (tak, wiem – pewnie mój najbardziej) były słyszane nawet na końcu sali. Powiem Wam, że czasami dobrze jest zagrać w gry, których nie mamy w kolekcji i nawet nie planujemy mieć.

POLECAM RÓWNIEŻ TEKST RYŚKI:
Gram w gry solo i… mówię o tym głośno. Czy to kij w mrowisko?

Jak zwykle – o 13 dotarliśmy na kolejną turę zdjęć grupowych. Pięknie się ustawiliśmy, uzgodniliśmy kto gdzie i jak się ustawia i… odkryliśmy, że nie ma nikogo kto robi nam zdjęcia. Jakoś nie załapaliśmy faktu, że tego dnia „ajlajki” nie pojawiają się na targach! Musieliśmy dość zabawnie w tym momencie wyglądać dla pozostałych uczestników imprezy! Udało się oczywiście znaleźć fotografa i zdjęcie ostatecznie zostało zrobione 😊

Myślicie, że to był koniec? Otóż nie! Najpierw Alina wręczyła nam prezent urodzinowy, a następnie ludzie odśpiewali nam 100 lat! Dopiero w tym momencie uświadomiliśmy sobie, że jest 13 maja czyli „okrągła” 6 rocznica powstania Planszowych Newsów. Gromki chór anielskich głosów niósł się daleko po hali! Dopiero po rozgrywce w Brajana z boru Piotrek wręczył mi list, jaki do prezentu dorzuciła Alina! No kurde, nie robi mi się takich rzeczy w miejscu publicznym! Natychmiast po lekturze zaszkliły mi się oczy i trudno mi było ogarnąć swoje emocje. Powiem tylko – dziękujemy, z całego serca dziękujemy za te słowa zawarte w liście! I nie wiem jak jeszcze mogłabym wyrazić swoje wzruszenie…

W pewnym momencie uciekła od nas Ryśka, aby wysłuchać prelekcji Prezesa, czyli Ignacego Trzewiczka. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy dostaliśmy na czacie redakcyjnym zdjęcie, na którym na pierwszym planie był Prezes, a na drugim… nasza strona www! Po prostu WOW! Dziękujemy Prezesie!

Tego dnia jako jedni z ostatnich opuściliśmy games room, poganiani przez tajemniczy damski głos z głośników. I ponownie nie zagrała nam organizacja czasu i w Boardowej pojawiliśmy się koło 23:00. Ostatnią godzinę w pubie spędziliśmy grając w gry z serii „Buła Pizza..” oraz „Top10”. Do dzisiaj boli mnie szczęka ze śmiechu!

Jeżeli myślicie, że to był nasz ostatni przystanek tego wieczoru to się mylicie! Nieoczekiwanie zakończyliśmy wieczór u Olgi i Jacka. Ponownie na stole pojawiły się lżejsze tytuły, które utrwaliły ból szczęki… Dobranocka tego dnia była dla nas koło 4. Wyściskaliśmy Ryśkę na pożegnanie, bo biedulka musiała o tej nieludzkiej porze ruszyć w podróż do domu i przywitaliśmy się z łóżeczkami. Dobranoc…

BookGame. Trzeci dzień

Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów
Zdjęcie grupowe pożyczone z Grupy Fanów Planszowych Newsów

Zastanawialiśmy się jaka będzie frekwencja tego dnia i ku naszemu zdziwieniu, ale jednocześnie zachwyceniu – z każdą kolejną godziną sala z games roomem zapełniała się i powoli zaczynały się kłopoty ze znalezieniem wolnego stolika. Gwar, jaki panował nie pozwolił na wzięcie większego tytułu, więc ponownie doskonale bawiliśmy się przy grach imprezowych. W ten sposób odkryliśmy, że Piotrek zdecydowanie nie ma zadatków na artystę, a jego wyjątkowa kreska wielokrotnie dawała nam wiele radości w „Podaj dalej”.

Postanowiliśmy wziąć udział w quizie ze znajomości planszówek. Generalnie pomysł bardzo fajny i super się bawiliśmy, ale jedna sekcja pytań była totalnym nieporozumieniem – kto brał udział ten wie o czym mówię. W tym miejscu chciałabym podziękować serdeczne Jackowi za podpowiedź lokalizacji jednego pubu planszówkowego 😊 To prawdopodobnie przesądziło o naszej wygranej.

Tego dnia nie udało mi się dotrzeć na czas na zdjęcie grupowe, ale i tak moja skuteczność okazała się wyższa niż myślałam.

Do domu dotarłam koło 20, a z Orfeuszem przywitałam się już po 21. Normalnie jak za młodych czasów!

Podsumowanie

Zapytacie się pewnie czy warto było? Jak najbardziej! Liczę na to, że impreza na stałe zagości w kalendarzu imprez planszówkowych. Jest jednak parę rzeczy, które moim zdaniem są do poprawy:

  • Games room. Powinien być otwarty zdecydowanie dłużej. O ile jak najbardziej rozumiem zamykanie strefy wystawowej, to wyganianie ludzi, a dokładnie rzecz biorąc – graczy – o tej samej porze jest nieporozumieniem. Organizatorzy muszą zrozumieć, że gracze to inny rodzaj ludzi. My lubimy tracić czas przy planszy!
  • Marketing. Z informacją o targach udało się dotrzeć dzięki patronom do graczy, ale takie imprezy powinny służyć do zainteresowania naszym hobby ludzi nie grających na co dzień. Wiele osób podkreślało, że nawet mieszkając w Krakowie trudno było znaleźć informację o tej imprezie. Może warto w przyszłości porozwieszać plakaty w liceach, akademikach, większych zakładach pracy…
  • Jedzenie. Podczas takich imprez ludzie spędzają cały dzień na targach, więc w pewnym momencie na 100% dopadnie „mały głód”. Organizatorzy nie powinni ograniczać wyboru tylko do restauracji na terenie targów. Świetnie by się sprawdziły tutaj Food Tucki, gdzie ludzie nie odchodząc daleko mogliby na szybko coś zjeść.

To tyle jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, przejdźmy teraz do moich osobistych wrażeń. Dla mnie to przede wszystkim był pretekst do spotkania się z ludźmi. Praca w PN ma przeogromną zaletę – daje szansę poznawania fantastycznych, nakręconych planszówkami ludzi, z którymi spędzanie czasu na rozmowie zawsze jest przyjemnością. Udało mi się nawet zagrać w Radlands z Nećką! To była walka do ostatniej kropli… wody! Nećka brała potem udział w turnieju tejże gry, ale nie wiem jak jej poszło. Mam nadzieję, że wszystkich ograła 😊

Sympatię jaką odczuwałam od ludzi na każdym kroku nadal jest dla mnie nie do pojęcia. Społeczność jaką nam się udało stworzyć jest czymś absolutnie niezwykłym. Każda chwila spędzona na rozmowie, uśmiechu, czy graniu z Wami jest czymś magicznym i wyjątkowym. Nawet nie znając imion musicie wiedzieć, że uwielbiam każdego z Was razem i osobno. Fajnie, że jesteście z nami i do zobaczenia na kolejnej imprezie planszówkowej!

This is the way!

POLECAM RÓWNIEŻ:
Dlaczego powinniśmy grać w planszówki? 5 powodów, z którymi trudno dyskutować

One thought on “BookGame oczami Moniki

  1. Jeszcze raz „100 lat, 100 lat, niech żyją nam” 🙂
    Zgadzam się co do wszystkich wrażeń i uwag. Rzeczywiście możliwości hali są ogromne i chociaż w tym roku było luźno, wierzę, że przy lepszym marketingu impreza urośnie tak, że jeszcze będziemy tęsknić za stolikiem „od ręki” w games roomie 🙂
    Jeżeli chodzi o uwagi dodam jeszcze od siebie, że trochę zabrakło mi w games roomie jakiegoś systemu informowania, że dany stolik jest otwarty na dodatkowych graczy. Ja we wszystkie dni kogoś ze sobą ciągnęłam, więc miałam z kim grać, ale dobrze jakby pojedyncze osoby miały w tej kwestii jakieś wsparcie. Może proste baloniki w określonym kolorze? Wtedy wiadomo, że można podejść, zobaczyć co jest grane i mieć pewność, że będziemy mile widziani.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *