Czy nagroda Spiel des Jahres nadal jest synonimem dobrej gry?

logo nagród Spiel des Jahres

Jak co roku jury Spiel des Jahres podczas wielkiej gali, podzieliło się informacją dotyczącą tegorocznych zwycięzców. Wielu wydawców z zapartym tchem śledziło ogłoszenie wyników licząc, że to ich tytuł będzie zwycięzcą. Czy jednak nagroda niemieckiej Gry roku ma takie samo znaczenie jak przed kilku laty?

Patrząc realnie prawdopodobnie w każdym kraju jest jakiś plebiscyt wybierający spośród nominowanych gier Grę Roku. Dlaczego więc niemiecka nagroda i jej wyniki wzbudzają najwięcej emocji?

Nagroda Spiel des Jahres ma długą historię. Pierwszy raz została przyznana w 1979 roku i miała na celu promocję gier na niemieckim rynku. Cel został osiągnięty – zwycięskie tytuły po ogłoszeniu wyników odnotowywały kilku lub nawet kilkudziesięciokrotny wzrost sprzedaży. Szacuje się, że zwycięzca nagrody może oczekiwać sprzedaży na poziomie 500.000 kopii! Uwierzcie! To strasznie dużo biorąc pod uwagę, że niektóre gry mając nakład 500 kopii i nadal mogą mieć problem z zejściem ze stanów magazynowych.

POLECAMY RÓWNIEŻ:
Hype na grę planszową. Co sprawia, że pragniemy mieć właśnie TĘ grę?

Kolejnym krokiem w historii tej nagrody było dodanie dwóch nowych kategorii: Kinderspiel des Jahres (Gra dla dzieci) oraz Kennerspiel des Jahres (Gra Koneserów, kategoria która teoretycznie zawiera gry cięższe, bardziej skomplikowane i przeznaczone dla bardziej zaawansowanych graczy). Od czasu do czasu pojawiały się również „poboczne” nagrody, które miały za zadanie docenić oryginalność, czytelność zasad, czy sam projekt. Podział na kategorie był dobrym pomysłem, bo pomógł zróżnicować „ciężkość” gier. Ale chyba coś po drodze poszło nie tak…

Na przestrzeni tych wielu lat, podczas których ta nagroda była już obecna mam wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem wybory jury stają się coraz bardziej kontrowersyjne. Czasami wygląda to tak, jakby ktoś zakręcił kołem fortuny i w ten sposób została wybrana gra w poszczególnych kategoriach. Nie rozumiem tych wyborów i dlatego postanowiłam przyjrzeć się nominacjom oraz wygranym grom. Cofnę się tylko o kilka lat, i skupię się na najbardziej moim zdaniem nietrafionych wyborach jury.

2017

Grę Roku wygrała gra Kingdomino Bruno Cathali (w Polsce wydana przez wydawnictwo Foxgames). Jedną z nominowanych gier w tej kategorii była gra Wyprawa do El Dorado Reinera Knizii (u nas wydana przez wydawnictwo Nasza Księgarnia). Przy całym szacunku dla gry Kingdomino, która rzeczywiście jest fajnym tytułem do rozgrywek rodzinnych, przegrana Wyprawy jednak dziwi. Dopiero teraz po wielu latach widać jak oba tytuły radzą sobie ze „starzeniem”. O ile Wyprawa cały czas gości na stołach graczy, to o Kingdomino sporadycznie pojawiają się jakieś posty graczy. No chyba, że pojawi się kolejna odsłona tej gry…

Największym jednak dla mnie zaskoczeniem w tym roku był wybór gry w kategorii Kennerspiel. Wygrała gra z serii „Exit” Inki i Markusa Brand, zaś nominowane tytuły z którymi ta pozycja wygrała to – uwaga! – Raiders of the North Sea Shema Phillipsa (Najeźdźcy z Północy – Games Factory) i Terraformacja Marsa Jakoba Fryxeliusa (Rebel). No serio?! Taki zwycięzca w kategorii gier zaawansowanych?! No gdzie?!

Zaznaczam, że gry z linii Exit serio mi się podobają i podziwiam pomysły na zagadki zawarte w tych grach, ale to zdecydowanie nie jest typ gier, które bym określiła jako gra dla „koneserów”, która to z definicji ma zaspokajać gusta bardziej wybrednych graczy.

2019

W tym roku również coś się podziało z wyborami. W kategorii Gry Roku znalazły się tytuły, które bym zakwalifikowała jako gry imprezowe. Kto wie? Może faktycznie ten rok zaprosił do stołów graczy, którzy pragnęli tylko nieskomplikowanej, luźnej w założeniu rozrywki…

Tytułami, które znalazły się w tej kategorii były: L.L.A.M.A. Reinera Knizii (Egmont), Werewords Teda Alspacha (Słowołaki – Portal Games) i Just One duetu Ludovic Roudy i Bruna Sauttera (Jednym słowem – Rebel). Wygrała ta ostatnia.

Jeśli chodzi o gry dla koneserów, to tym razem padły zacne tytuły: Detektyw Ignacego Trzewiczka (Portal Games), Carpe Diem Stefana Felda i Wingspan Elizabeth Hargrave (Na skrzydłach – Rebel). Wygrała gra „ornitologiczna”.

No i tutaj można się spierać czy to był dobry wybór – gra Na skrzydłach ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Jedno trzeba przyznać – gra po wygranej zdobyła nową rzeszę fanów, a to z kolei wpłynęło na jej rozwój. Nic dziwnego, że pojawiają się kolejne dodatki i za każdym razem wzbudzają wiele emocji. Jak jeszcze dodacie do tego aplikację Wingspan, która po zeskanowaniu karty odtwarza dźwięki wydawane przez skrzydlatych przyjaciół, może okazać się bardzo przyjemnym doświadczeniem.

Tutaj warto jeszcze raz przypomnieć, że to dzięki nam – Planszowym Newsom powstała polska wersja tej aplikacji. Skontaktowaliśmy się z jej autorem i przygotowaliśmy pliki, które pozwoliły zaadaptować aplikację do polskiego języka.

POLECAM RÓWNIEŻ:
Pojedynki bez rozlewu krwi

2020

Mój „ulubiony” rok, w którym moje zaskoczenie wyborem w Spiel des Jahres aka Gry Roku osiągnęło apogeum. Tytuł zdobyła gra Pictures Danieli i Christiana Stöhrów (Obrazki – Rebel). Wyobrażacie to sobie? Wygrało pudełko z kamieniami, sznurkami i kilkoma klockami z drewna! Mój szok nieustannie trwa do chwili obecnej tym wyborem, powiem więcej – nawet nominacją! Sama nie wiem – jakaś „pomroczność jasna” dopadła jury, uderzyli się tymi kamyczkami? Trudno diagnozować na odległość, ale mam wrażenie, że nie tylko mnie zdziwiła ta wygrana.

A pamiętacie z jakimi tytułami wygrała? Były to: My city Reinera Knizii (Moje miasto – Galakta) i Nova Luna Uwe Rosenberga (Lucky Duck Games). Obydwa są świetne i obydwa dużo lepiej zniosłyby upływ czasu posiadając ten tytuł.

Nie mniej dziwaczny jest wybór w kategorii Gier Zaawansowanych. Nominowane tutaj były: The Crew: The Quest for Planet Nine Thomasa Singa (Załoga: w poszukiwaniu dziewiątej planety – Galakta), Cartographers: A Roll Player Tale Jordiego Adana (Kartografowie – Ogry Games) i The King’s Dilemma zespołu: Lorenzo Silva, Hjalmar Hach i Carlo Burelli (Dylematy Króla – Galakta).

Zestawienie Załogi (najnudniejszej gry jaką znam – moja subiektywna opinia), czyli lekkiej gry imprezowej z wykreślanką oraz grą strategiczną jest absurdem sam w sobie. Oprócz dylematów moim zdaniem, żaden z tych tytułów nie jest grą zaawansowaną. Kartografowie są świetni i spokojnie mogliby startować w kategorii Gry Roku, ale nie jest to gra dla koneserów! Nie mniej i tak dużo lepiej bym zniosła, gdyby to właśnie ta gra zdobyła ten tytuł, ale że Załoga?! Chyba w takim razie nie jestem graczem zaawansowanym…

POLECAM RÓWNIEŻ:
Planszówki jak pudełko czekoladek

2022

To rok tryumfu Kaskadii Randiego Flynna (Lucky Duck Games) jako Gry Roku i z tym wyborem absolutnie się zgadzam! Jest to gra dla wszystkich. Proste zasady, szybka rozgrywka i fajne wybory sprawiają, że gra podbiła serca wielu graczy. Ale to zwycięzca Gry Koneserów przykuł moje oko. Otóż w tymże roku ten tytuł zdobyła gra… Living Forest Aske Christiansena (Pradawny las – Rebel). Gra w moim odczuciu familijna i jeszcze w dodatku…zepsuta mechanicznie (na koniec rozgrywki nie jesteśmy w stanie nic zrobić z punktacją).

I z jakimi tytułami wygrała? Z grą Cryptid duetu Hal Duncan i Ruth Veevers (Kryptyda – Lucrum Games) oraz – grą Dune: Imperium Paula Dennena (Diuna: Imperium – Lucky Duck Games)! Czy jesteście tak samo zszokowani jak ja? Zupełnie nie rozumiem tego wyboru. Jak można mając do wyboru ciekawą mechanicznie i tematycznie grę wybrać piękną, ale jednak prostą grę? Może pomylono kategorie? No przecież jakoś trzeba wytłumaczyć sobie tę decyzję…

2023

W ubiegłą niedzielę ogłoszono wyniki tegorocznych obrad. Są one szeroko komentowane w sieci. Po ostatnich latach jakoś nie liczyłam mocno na dobry gust osób zasiadających w jury. Miałam przeczucie, że w kategorii Kennerspiel des Jahres zwycięży gra która moim mniemaniu na to nie zasługuje, ale mocno trzymałam kciuki za pozostałe dwie pozycje. No cóż – grom: Iki – Koota Yamada (Lucky Duck Games) oraz Planet Unknown – Ryan Lambert i Adam Rehberg (zapowiedź wydawnictwa Portal Games) pozostaje radość z tytułu bycia nominowaną…

Jeśli chodzi o moją opinię to Dorfromantic jako Gry Roku – to zdecydowanie zasłużyła na nagrodę. Bardzo mnie cieszy fakt, że wydawnictwo IUVI Games sięgnęło po ten tytuł i już wkrótce będziemy i my mogli go szerzej poznać. Z opowiadań Pandy wynika, że będzie to dla mnie godny następca Nowy Wspaniały Świat. Czy tak będzie? To się okaże!

Natomiast na grach dla dzieci już się nie znam (moje dziewczyny przeszły na wyższy lvl), więc nie będę się wypowiadać.

Podsumowanie

Biorąc pod uwagę powyższe rozważania oraz zaprezentowanych zwycięzców trudno nie dojść do wniosku, że gusta rynku niemieckiego raczej nie pokrywają się z gustami w innych krajach. Za każdym razem jak publikujemy informacje o nominowanych i zwycięskich tytułach komentarze pod postami pokazują, jak bardzo polscy gracze nie zgadzają się z wyborami. Tylko co z tego? Przecież jesteśmy świadomi, że nadal gry biorące udział w tym plebiscycie będą gorącymi bułeczkami na rynku niemieckim, nadal nagroda będzie chętnie drukowana na pudełkach i nadal wydawcy z innych krajów będą chętnie kupować licencje na te tytuły…

To fakt niepodważalny, że przez te wszystkie lata Spiel des Jahres stała się prestiżowym plebiscytem, który w dniu ogłoszenia wyników skupia na sobie wzrok wydawców i graczy na całym świecie.  Czy kolejne lata coś zmienią? Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ale słychać coraz więcej głosów w sieci, które jednoznacznie stwierdzają, że „król jest nagi”. Czas pokaże czy będzie to miało wpływ na wybory jury lub zmianę w „odczytywaniu” tych nagród przez graczy i zagranicznych wydawców.

POLECAMY RÓWNIEŻ:
Spiel des Jahres 2023. Poznaliśmy trzy najlepsze gry [LISTA ZWYCIĘZCÓW]

Zachęcam również do poczytania innych naszych tekstów w zakładce BLOG.

 

8 thoughts on “Czy nagroda Spiel des Jahres nadal jest synonimem dobrej gry?

  1. Bardzo i zawsze cenię sobie laureatów Spiel des Jahres i nie podważam żadnych decyzji jury. My, w Polsce, mam wrażenie, że mamy wrażenie, że znamy się na grach i rozumiemy ich ideę funkcjonowania w społeczeństwie jako część kultury. Ale wystarczy porozmawiać przy jakiejś okazji z doświadczonym „planszówkowiczem” w Niemczech, żeby zobaczyć jak egoistycznie i snobistycznie traktujemy granie w gry planszowe w Polsce. żyjemy w czasach, gdzie social-media kreują zapotrzebowanie i hype, bardzo często na produkty totalnie bezwartościowe. tak jednak przyzwyczailiśmy się już do zapachu gówna, że już nam nie przeszkadza, szczególnie, że jest ładnie zapakowany. Ludzi, którzy mają intuicję planszówkową i traktują gry planszowe przede wszystkim jako towarzyską rozrywkę jest coraz mniej. A wybór „Challengersów” jako laureata Kennerspiel dJ jest cudownym pstryczkiem w nos dla planszówkowych snobów, którzy traktują gry jako egotyczny intelektualny challenge. A ta gra jest kwintesencją tzw. FUNu.

    P.S.1. Pierwszą nagrodę SdJ przyznano w 1979 roku
    P.S.2. Żyjemy w czasach w których dziennikarstwo upadło na zbity pysk, począwszy od researchu, poprzez znajomość gramatyki na umiejętności puentowania kończąc. Jak łatwo stracić wszystko jednym tekstem. PN aspirujące do poważnej witryny zajmującej się grami planszowymi właśnie stało się kwintesencją bezradności i braku kompetencji. Uważam, że tekst, taki jak powyższy powinno zamieścić się co najwyżej jako komentarz (bo można sobie pozwolić na więcej)

  2. Dyskusja na temat Spiel des Jahres co roku wygląda tak samo – polscy gracze nie rozumieją wyborów kapituły przyznającej nagrody. A nie rozumieją ich, bo:

    1. to nie jest nagroda skierowana do graczy, tylko do ludzi, którzy nie grają w planszówki. To jest nagroda dla najlepszej gry, od której można zacząć przygodę z planszówkami. Kiedy przeciętny człowiek wchodzi do marketu i idzie do działu z grami, żeby kupić jakąś grę, wtedy logo SdJ ma być dla niego wskazówką, żeby od tej gry zaczął. Niemieccy wydawcy umieszczają na swoich grach logo SdJ, bo ono przemawia do klienta: „Nie grałeś w planszówki? Nie wiesz od czego zacząć? Wybierz tę grę, bo to jest gra roku – nie zawiedziesz się na niej.” To nie jest gra dla graczy, bo oni doskonale znają się na grach i nie potrzebują takich wskazówek. Kapituła SdJ nie promuje gier dla graczy, ale wskazuje najlepsze gry dla osób, które nie mają styczności z grami, albo tylko sporadyczną – gry łatwe i przystępne, dla jak najszerszego grona klientów, żeby absolutnie każdy mógł w nie zagrać.

    2. tłumaczenie Kennerspiel des Jashres jako nagrody dla gry zaawansowanej jest błędne i w zestawieniu z nagradzanymi tytułami powoduje zdziwienie. Gry zaawansowane są na rynku niemieckim nazywane Expertspiele, a Kennerspiele jest czymś pośrednim – coś pomiędzy grą dla początkujących, a rzeczywiście ciężką grą. Z perspektywy gracza to jest wciąż gra łatwa, albo co najwyżej średniozaawansowana, ale trzeba znowu przypomnieć sobie o tym, że to nie perspektywa gracza jest ważna, ale osoby niegrającej w gry. Z perspektywy marketowego klienta, niedzielnego gracza, który posiada dosłownie kilka gier (a nie dziesiątki czy setki) taka gra może już być zaawansowana. KdJ to nagroda dla najlepszej gry, która jest na wyższym poziomie złożoności niż gra dla początkujących, jak to czasem się określa tzw. „next step”. Problem w tym, że w Polsce nie mamy dobrego określenia, którym można by uchwycić ideę tej kategorii gier [w Polsce przez długi czas też chyba nie dostrzegaliśmy za bardzo takich gier, tylko widziało się gry albo jako proste, albo jako złożone]. KdJ przyznaje się grom skierowanym do osób, które już grały w gry dla początkujących (spod znaku SdJ) i chciałyby czegoś więcej, czegoś bardziej złożonego. Przyznając KdJ kapituła znowu nie patrzy na gusta graczy, ale kieruje się tym, co chciałaby polecić każualowym graczom wychowanym na SdJ. Więc jeśli ktoś śledzi branżowe newsy, więcej kolekcjonuje niż gra, wie co to BGG, BGA, Kickstarter, uważa się za gracza itp., to doskonale orientuje się w grach i ta nagroda zupełnie nie jest dla niego. Dla takich osób kapituła przyznaje rekomendacje w kategorii Expertspiele, czyli wymienia tytuły, które mogą spodobać się graczom.

    3. pamiętajmy, że to jest nagroda rynku niemieckiego, a każdy rynek ma swoją specyfikę, a poza tym – niemiecki rynek jest na zupełnie innym poziomie rozwoju niż nasz. To największy rynek gier planszowych, a nagroda Spiel des Jahres istnieje na tym rynku ponad 30 lat, ma swoją renomę, istnieje w świadomości konsumentów i autentycznie wspiera rozwój rynku i zwiększa sprzedaż. Niemieccy wydawcy umieszczają logo nagrody na pudełku gry, bo to jest silna marka generująca sprzedaż. Gry, które otrzymują SdJ, sprzedają się w niewyobrażalnych dla polskiego rynku nakładach [nawet 100-200 tysięcy po przyznaniu nagrody, jeśli nie więcej; w przypadku KdJ to może być 50-100 tysięcy]. A co za tym idzie – kapituła jest świadoma wpływu nagrody na promocję hobby i ma swoją misję wskazywania najlepszych gier dla przeciętnego człowieka. Wybierają więc gry, które będą przyciągać nowych ludzi do planszówek, a nie takie, które sprawią, że gracze dostaną orgazmu, a przeciętny człowiek odbije się od instrukcji i nigdy więcej nie kupi żadnej gry. U nich to działa.

  3. Mieszkalem prawie 30 lat w DE i sie nie dziwie, ze wygrywaja tytuly jakie dotychczas. Nagroda od niemcow dla niemcow. Bardzo silny jest lokalny patriotyzm i niemcy sa malo inteligentni (nie jest to wrogosc tylko fakt)…

    1. Jestem w stanie się zgodzić z tą opinią – to nagroda pokazująca obraz rynku niemieckiego. Jasne, że znajdą się na nim również gracze zaawansowani, ale w większości tam królują tytuły family, family plus i imprezowe.

    2. Z informacji dostepnych w internecie wynika że to jest nagroda niemców dla niemców. Wspieranie własnego rynku gier ( to u nich powszechne nie tylko w tej branży). Poza tym mam wrażenie ze tak właśnie niemcy kupują gry – ma znaczek że wygrała nagrodę to kupią w ciemno przecież jury nei może się mylić – jakby to miał być jakiś certyfikat że nie tylko muisz te grę mieć ale że pozagraniu trafi we wszystkie twoje gusta :).

  4. Bardzo ciekawy artykuł. No i niestety muszę się zgodzić, mam wrażenie, że kiedyś widząc na pudełku znaczek spiel des jaghres od razu kierowałem z nią się do kasy. Teraz nie robi to na mnie żadnego wrażenia

    1. Miałam kiedyś tak samo, teraz kieruję się tylko własnym gustem, aczkolwiek francuskie Asy jeszcze do mnie w miarę przemawiają 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *