Gry planszowe. Nowa gra – stare oczekiwania

grafika przedstawiająca człowieka, który zastanawia się nad rozwiązaniem zagadnienia

Gry planszowe… Czego oczekujemy od nowo kupionej gry? Wydaje się to prostym pytaniem, ale jednocześnie daje ono możliwość pewnego rodzaju analizy. Chciałabym, abyście razem ze mną przyjrzeli się temu zagadnieniu i rozłożyli go na czynniki pierwsze. Zacznijmy od początku, czyli zanim jeszcze podejmiemy decyzję o zakupie gry… Albo nie! Pójdźmy jeszcze dalej – zacznijmy od informacji zapowiadającej dany tytuł. Co oczekujemy na tym etapie? Odpowiedź jest tylko jedna – oczekujemy atrakcyjnego wyglądu! Tutaj też pojawia się pierwsze niebezpieczeństwo, które na nas czyha – sprawnie zbudowany hype sprzeda nam nawet najgorszego gniota.

Jest wiele aspektów, które chcielibyśmy wymagać od wydawców kupując gry planszowe, ale czy każdy z nich ma swoje uzasadnienie? Zacznijmy więc od początku.

1. Wstęp – Beauty contest

O gustach się podobno nie dyskutuje, ale w przypadku branży gier planszowych istnieje pewne mgliste pojęcie „ładnej gry planszowej”. Moje dotychczasowe obserwacje potwierdzają tezę, którą kiedyś postawiłam: kupujemy oczami. Dużo szybciej gracze, szczególnie początkujący oraz z grupy graczy familijnych, zainteresują się grą, która będzie miała piękną oprawę graficzną. Prędzej taki gracz zainteresuje się grą Everdell niż Food Chain Magnete. Tak, wiem, że to są skrajności, ale chciałam drastycznie podkreślić różnice w oprawie jakie mogą nas spotkać. Zdecydowana większość graczy oczekuje, że gra przynajmniej „nie będzie straszyć”.

Okładka gier Everdell i Food Chain Magnate
Okładka gier Everdell i Food Chain Magnate

Obecnie wielu wydawców bardzo się przykłada do tego, aby gry planszowe przyciągały oko. Gracze z automatu w obliczu liczby gier, które rocznie pojawiają się na rynku – muszą w jakiś sposób dokonywać wstępnej selekcji. Najczęściej wykorzystywana na tym etapie jest właśnie prezentacja gry. Pierwszy rzut oka na pudełko, planszę i komponenty ma dać na wjazd kredyt zaufania danemu tytułowi. Wiedzą o tym i wydawcy. Więc zanim pojawią się pierwsze informacje o mechanikach dostajemy info, jak gra wygląda. Jest to rodzaj sondowania rynku przez wydawcę. Liczba reakcji i komentarzy w mediach społecznościowych da pierwsze dane, jak gra sobie może później poradzić na rynku.

Ok, przejdźmy teraz do etapu, gdzie już dokonaliśmy transakcji finansowej. Gra do nas dociera. Otwieramy karton i wyjmujemy pudełko…

POLECAM RÓWNIEŻ:
Revive. Wydawnictwo Rebel rozpoczęło przedsprzedaż

2. Folia, czyli modne ubranko

Dla większości graczy jest to sposób zabezpieczenia pudełka, ale są i tacy, dla których folia ma dużo większe znaczenie. Dla jednych lekkie naddarcie folii jest dyskwalifikujące i rodzi frustrację. Te osoby zwykle reklamują takie pudełko i zwracają do wydawcy/sklepu w celu wymiany. Dla jeszcze innych – folia pozostanie z grą na wieki (sorki Cyprian, nadal dla mnie to dziwne 😊). Tacy gracze pozostawiają folię na wieku pudełka jako ochronę przed obtarciami podczas przesuwania na półce.

Ja pozostanę przy swoim – folia jest tylko zabezpieczeniem. Dlatego jak tylko przychodzi nowe pudełko, z entuzjazmem i wypiekami na twarzy ją zdejmuję i wyrzucam (oczywiście segregując 😉).

3. Drogie powietrze, ile cię trzeba cenić ten tylko sie dowie…

Po otworzeniu pudełka wielu z was sprawdza zawartość powietrza z hali produkcyjnej. Na grupach planszowych pojawia się wtedy bardzo dużo tematów dyskusji, gdzie wszyscy stają się specjalistami od produkcji, ekonomii i ekologii.

Wypowiadają się tam nie znając zupełnie zasad produkcji. Kiedyś czytałam je, a nawet się wypowiadałam, ale szybko doszłam do wniosku, że nie warto tracić czasu. Tacy ludzie nie potrafią zrozumieć, że wybór wielkości pudełka zależy od linii produkcyjnej i przestrzeni magazynowej. Że standardowe pudełka są dużo tańsze w produkcji. A to nie wszystko – jest jeszcze cała masa innych czynników, na podstawie których wydawca decyduje się na konkretny wymiar i konkretnie zapakowaną zawartość.

POLECAM RÓWNIEŻ:
Pomniki Przyrody. Przedsprzedaż dodatku do gry Kaskadia

4. Wypraska

To kolejny element często poddawany dyskusji na grupach w mediach społecznościowych. Otwierając grę liczymy na to, że wydawca dokładnie przemyślał zawartość pudełka. Jednym z tych „przemyślanych” elementów ma być wypraska. I to nie może być byle jaka! O nie! My – gracze, mamy przecież swoje wymagania! Taka wypraska musi segregować poszczególne elementy, mieścić karty w koszulkach oraz pomieścić dodatki. Wszelkie „niedociągnięcia” w ramach tych wymagań rodzi wiele komentarzy.

Zapominamy, że wypraska pełni dla wydawcy zupełnie inną funkcję niż dla graczy. Jej podstawowym zadaniem jest zapewnienie bezpiecznego transportu zawartości! Dla nas – jest to dodatkowy atrybut, ale i koszt przerzucony na nas. Co więcej – większość z graczy i tak potem wymienia taką wypraskę na dedykowany insert, więc o co tyle hałasu…

5. Jakość wykonania

Ten aspekt nawet i ja uważam za bardzo istotny. Dobrze sprasowana tektura, precyzyjnie wykonane nacięcia, równo oklejona plansza czy nierozwarstwiające się elementy… to wszystko jest naprawdę bardzo istotne! Mniej ważnym dla mnie elementem są ewentualne przesunięcia podczas druku, aczkolwiek i tu mam granice tolerancji.

Wcale się nie dziwię, gdy gracze narzekają na jakość wykonania. Kupując grę, liczymy na to, że będzie nam długo służyła. Tym bardziej, że biorąc pod uwagę obecne ceny – gry planszowe stają się hobby ekskluzywnym. Wszelkie defekty w jakości wykonania dramatycznie skracają jej żywot. Mnie samą denerwują rozwarstwiające się elementy. Jeżeli już przy wypychaniu elementów mamy trudności, a same znaczniki mają postrzępione brzegi, to zdecydowanie możemy zawołać „Huston, mamy problem!”.

Tutaj muszę nadmienić, że większość wydawców bardzo szybko reaguje na feedback od graczy i szuka rozwiązania. Jeżeli jest to na większą skalę gry są reklamowane i wracają zwykle na linię produkcyjną. W innym wypadku – elementy są dosyłane.

Warto również wspomnieć o defektach, które sprawiają, że gra będzie jeszcze bardziej wyjątkowa. Mam tu na myśli m.in. błędy/przesunięcia nadruku na meeplach. Pojawiły się takie np. w grze Root na meeplach kilku frakcji, gdzie oczy były nadrukowane w poprzek lub do góry nogami. Moim zdaniem posiadanie takiego meepla sprawia, że gra staje się ozdobą kolekcji. Jestem przekonana, że za każdym razem gdy gra z taką perełką wyląduje na stole, będzie was dodatkowo bawić.

POLECAM RÓWNIEŻ:
Nemesis: Retaliation. Znamy datę startu kampanii na Gamefound

6. Plastik czy drewno?

Część graczy nawet nie zainteresuje się grą, w której nie znajdzie się chociaż jedna figurka. Wiedzą o tym i wydawcy! Szczególnie ci, którzy pragną podbić portale wspieraczkowe typu Kickstarter, Gamefound czy Bakerkit. Ale czy wszyscy gracze potrzebują plastiku, aby zainteresować się grą?

Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ jest to totalnie indywidualna sprawa. Część z was będzie kręciła nosem na standisy czy drewniane meeple, inni z kolei na plastikowe figurki. Stąd być może pomysł niektórych wydawców, aby wypuszczać na rynek dwie wersje gry, które zadowolą obie grupy. Natomiast moim skromnym zdaniem – dobrze wycięta postać z drewna z dodatkowym nadrukiem jest zawsze fajniejszym rozwiązaniem niż najbardziej szczegółowo wylana figurka.

7. Instrukcja

przykładowe instrukcje do gier planszowych
przykładowe instrukcje do gier planszowych

Rzecz niby oczywista – oczekujemy, że lektura zasad rozgrywki da nam odpowiedzi na wszystkie pytania i pozwoli na płynną grę. Jednak tak to wygląda tylko w wersji wyidealizowanej. W realu może to wyglądać zupełnie inaczej!

Instrukcja co do zasady powinna zawierać: wprowadzenie, spis komponentów, zasady rozgrywki, trigger i opis końca gry. Mamy gotowy schemat, więc co może pójść nie tak? Otóż biorąc pod uwagę moje doświadczenie – wszystko!

Zacznijmy od najgorszej rzeczy, która jednocześnie pojawia się najczęściej – błędach w instrukcji. Już nawet nie mówię o błędach w liczbie poszczególnych komponentów – to można wybaczyć, ale błędy merytoryczne? W żadnym wypadku!

Poniżej lista „grzechów” w instrukcjach, które mi przyszły do głowy:

  • runda, tura, faza… okazuje się, że dla wielu tłumaczy to jest to samo;
  • nomenklatura nie jest jednolita w obrębie instrukcji, kart, czy planszy;
  • instrukcja była tłumaczona przez osobę, która nie gra, więc zawarte słownictwo pomimo zgodności językowej jest niezrozumiałe dla graczy;
  • rozrzucenie w kilku sekcjach informacji, które dotyczą jednego zagadnienia;
  • brak spisu komponentów;
  • brak przykładów.

Czy to wszystko? Z pewnością nie – wielu z Was pewnie dopisałby jeszcze kilka podpunktów do tej listy. W każdym razie w moim rozumieniu instrukcja jest jedną z najważniejszych rzeczy. To po jej lekturze możemy już wstępnie określić czy to gra dla nas czy raczej dla innego odbiorcy. Jeżeli nawet nie jesteśmy w stanie przez nią przebrnąć, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że nigdy nie pojawi się na naszym stole.

POLECAM RÓWNIEŻ:
Dzisiaj premiera gry Total Domination od wydawnictwa Phalanx

8. Regrywalność

Pojęcie stworzone na potrzeby naszego hobby. Wskazuje poziom niepowtarzalności rozgrywek na przestrzeni czasu. Czy jest to istotne? Z mojego punktu widzenia chyba tak naprawdę najbardziej!

Ceny gier planszowych rosną z każdym rokiem. Nic więc dziwnego, że kupując droższą planszówkę liczymy na to, że przez wiele lat rozgrywka będzie sprawiać nam radość. Że za każdym razem odchodząc od stołu będziemy już planować kolejne z nią spotkanie. Dlatego jest to zagadnienie, które wieńczy wszystkie punkty, które wymieniłam wcześniej.

Rozumiem też rozczarowanie, jakie może się pojawić w chwili kiedy stwierdzicie, że… kurcze, ale to już było! Więc, jeżeli rozgrywka staje się schematyczna i z góry wiecie jak się potoczy, to coś poszło nie tak.

Dla mnie regrywalność jest jedną z najważniejszych cech, jakie szukam w planszówkach. To ona decyduje jak ciepłe ma miejsce dana gra w mojej kolekcji. Jeżeli każda rozgrywka daje mi niepewność jakie będzie zakończenie, to jest już pierwszy sygnał, że… jest dobrze! Wygrana? Cudnie! Przegrana? Odegram się kolejnym razem!

Podsumowanie

Są rzeczy ważne i ważniejsze w naszym hobby. Dlatego moim zdaniem nie warto skupiać się na błahostkach typu tąpnięte pudełko, naderwana folia… Sama często korzystam z możliwości zakupu uszkodzonych gier lub gier z drugiej ręki. To dobra opcja, aby na moich półkach pojawiły się gry w trochę niższych cenach. Przecież nie od dziś mówi się, że liczy się wnętrze…

Kończąc – jestem bardzo ciekawa co byście jeszcze dopisali do „listy grzechów” w instrukcjach oraz na jakie jeszcze aspekty zwracacie uwagę przed lub po zakupie gry.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *