Małe pudełko, w którym mieści się przygoda, piraci, Kraken i… dużo emocji! Jeżeli jesteście ciekawi gry Sail, to zapraszamy do recenzji Mateusza.
Sail. Blog
Gdy na wyjeździe złapie nas straszny głód i kiszki grają marsza, zwykle nie zastanawiamy się długo, tylko czym prędzej maszerujemy do pierwszej napotkanej knajpy, licząc, że tamtejszy szef kuchni, swoimi potrawami, trafi dokładnie w nasz gust. Jest coś bardzo satysfakcjonującego, gdy odkryjemy niepozorną knajpkę, w której zaserwowane dania na długo zostaną nam w pamięci. Wspominam o tym dlatego, że także w planszówkach bardzo lubię, gdy niepozorne i małe pudełeczko skrywa pod swoim wieczkiem ciekawą i dobrą grę. Zapraszam Was do lektury artukułu o grze Sail, w którym postaram się odpowiedzieć na pytanie czy to co odkryjemy będzie prawdziwą perełką czy może kompletnym szrotem.
SPIS TREŚCI:
Opis gry
Gra Sail to pozycja dedykowana tylko dla dwóch graczy, która będzie polegała na kooperacji, a nie rywalizacji. Jest to koncept, który w ostatnim czasie zyskał nieco na popularności dzięki grze Sky Team, zapowiedzianej także na polskim rynku pod nazwą Halo Wieża. Co ważne, tutaj główną mechaniką będzie trick-taking. Doskonale zdaję sobie sprawę jak niefortunnie to wszystko brzmi. Trick-taking, na dwie osoby i to jeszcze kooperacyjny? Przepis na planszówkowego zakalca, po którym brzuchy będą nas boleć jeszcze przez długi czas. Sam, rzadko siadam do tytułów, w których występuje przynajmniej jeden z tych elementów (tutaj jest combo aż trzech!!). Oczywiście zdarzają się jednak pozycje, które potrafią mnie kupić i dać sporo frajdy.
W grze Sail gracze wcielą się w role piratów, będących członkami załogi statku, którzy współpracując ze sobą, będą się starali w desperackiej podróży, przeprawić przez niebezpieczne wody i dotrzeć do lądu. Sztormy czy potwory (znowu ten KRAKEN!) to tylko niektóre trudności jakie będą musieli wyminąć po drodze. Sama rozgrywka powinna nam zająć ok. 30-45 minut (w zależności od scenariusza) i jeśli tylko zdołamy przetrwać, potrwa przez 5 rund (mniej jeśli dopłyniemy szybciej do celu lub pójdziemy na dno oceanu).
Pierwsze wrażenia
Niewielkich rozmiarów pudełko już z daleka przyciąga wzrok swoimi barwami. Niebiesko-turkusowe kolory z pirackim statkiem na środku lekko zdradzają fabułę gry. Pudełko wykonane jest z dobrej tektury i w swoim środku skrywa 34 karty, kilka tekturowych tokenów, planszę podróży, trzy mniejsze planszetki oraz drewniane znaczniki statku i krakena. Wszystko bez problemów mieści się w pudełku i nie ma się do czego przyczepić.
W grze bierze udział 27 kart, pozostałe to karty pomocy i piratów.
Główna talia podzielona jest na trzy różne kolory ponumerowane od 1do 9. Wszystko utrzymane jest w kolorystyce i grafice widocznej na okładce i muszę przyznać, że ładnie to wygląda. Grafik gry Sail to Weberson Santiago, którego kreskę podziwiać można w takich grach jak Dracula vs Van Helsing, Sea Dragons (obie zapowiedziane przez Muduko) czy The Great Split.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Kraken: Gra ukrytych tożsamości i buntu na pokładzie. Festiwalowa premiera Lucrum Games
Zasady
Instrukcja mieści się na niewielkiej kartce, która rozmiarami nieznacznie przekracza te, znane w Kinder niespodziance. Już na wstępie dowiadujemy się, że możliwość rozmowy z drugim graczem kończy się w momencie rozdania kart. Od tej pory cała komunikacja będzie polegała na zagrywaniu kart i zrozumieniu intencji drugiej osoby.
Dodatkowo grą rządzą standardowe zasady znane w klasycznym trick-takingu. Zagrywamy kartę w odpowiednim kolorze i trick (lewę/wziątkę – super to tłumaczy Agata w instrukcji do gry Cat in the box – przyp. redakcji PN) zbiera gracz, który zagrał kartę o wyższej wartości. Jeśli nie mamy danego koloru na ręce, zagrywamy inny, ale trick przegrywamy. Twist w grze Sail polega jednak na tym, że karty oprócz wartości mają też symbole. I już pewnie się domyślacie… to one są tutaj kluczowe.
Poruszanie się statkiem (czyli tytułowe Sail) ma miejsce tylko wtedy jeśli obydwie karty mają odpowiedni symbol. To oczywiście generuje wiele trudności, bo część ikon ze sobą nie współpracuje i nie daje żadnych korzyści, a układ odpowiednich symboli możliwy jest tylko przy dobrze współpracujących ze sobą piratach. Ale od razu zaznaczę, prostota zasad kompletnie nie idzie w parze z prostotą rozgrywki. Tutaj trzeba się naprawdę mądrze i sporo nawiosłować, żeby przeprawić ten statek w jednym kawałku na ląd.
Rozgrywka i przyjemność z grania
Na początku każdej rozgrywki wybieramy jeden ze scenariuszy, który pokazuje jak ułożyć pięcio-elementową planszę podróży i rozstawić odpowiednie przeszkody (krakena, burze i wyspy), które będziemy musieli minąć. Sama plansza podróży składa się z szeregu rombów, które reprezentują pojedyncze pola na mapie.
Następnie dobieramy po jednej karcie pirata, który będzie nam dawał określone umiejętności, pozwalające wykonać wybrane akcje w nieco bardziej efektywny sposób.
Tworzymy też talię kart Krakena (na początku gry zawsze są to karty oznaczone cyframi 1-2), natomiast pozostałe rozdzielamy po dziewięć między graczy. W każdej rundzie część kart zawsze zostanie zakryta i nie wejdzie do rozgrywki, co jest rozwiązaniem, które ja osobiście lubię w trick-takingu. Ten zabieg wprowadza niepewność co do tego, jakie karty są w grze i utrudnia planowanie.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Piraci z Maracaibo zapowiedziana na 2024 rok przez wydawnictwo Rebel
Zanim rozpoczniemy faktyczną rozgrywkę, na początku każdej rundy wymieniamy się jedną kartą z drugim graczem. Oczywiście robimy to w ciemno, aby niczym się nie sugerować. To jest w zasadzie jedyny moment, kiedy możemy coś sobie „powiedzieć”, ale nie używając słów. Po prostu liczymy, że druga osoba wszystko zrozumie gdy zobaczy otrzymaną kartę. Lub, jak ma to miejsce znacznie częściej, opuści wzrok, głęboko westchnie i sobie pomyśli „Jak on mógł tego nie zrozumieć…”.
Następnie postępujemy zgodnie z zasadami znanymi z każdego trick-takingu, czyli zagrywamy karty. Istotna zasada – gracz, który jako pierwszy zbierze 4 tricki kończy rundę. Dlatego ważne jest, aby obaj gracze zdobywali zbliżoną liczbę lew, co zapewni im więcej akcji w rundzie.
Jeśli wydaje się Wam, że wszystko rozumiecie i po prostu wystarczy manewrować stateczkiem, aby cichutko przepłynąć przez wody – to nic bardziej mylnego!
Aby wygrać, musimy wykonać jeden, konkretny cel – dopłynąć statkiem w określonym czasie do określonego miejsca. Natomiast gra kończy się w momencie gdy zajdzie jeden z PIĘCIU warunków. Tak, nie kłamię, tę grę można przegrać aż na pięć sposobów. I to jest największa trudność. Płynąć statkiem do lądu, a jednocześnie nie dać się złapać w sidła okoliczności, które natychmiast zakończą grę, czyli:
- na koniec II rundy nie miniemy pierwszego sztormu,
- na koniec IV rundy nie miniemy drugiego sztormu,
- wyczerpie się talia Krakena,
- wskaźnik na torze Krakena wskaże, że właśnie zginęliśmy,
- skończy się 5 runda.
To wszystko sprawia, że rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Z jednej strony chcemy jak najszybciej płynąć do celu, ale z drugiej musimy karmić Krakena, żeby nie pożarł nas (co mechanicznie odzwierciedla fakt, że dokładamy karty do jego talii).
Każda lewa jest na wagę złota i brak współpracy oraz nieroztropne zagrania to murowany przepis na klęskę. Wykonanie każdej akcji począwszy od podróżowania, po zwiększenie talii Krakena możliwe jest tylko dzięki odpowiedniej kombinacji symboli na zagranych właśnie kartach. Często kierunek podróży zależy też od tego kto wygrał, co wprowadza kolejną warstwę do rozgrywki, gdyż często konieczne będzie zwycięstwo określonego gracza, aby wyminąć potwora.
Ta gra naprawdę jest wymagająca i bardzo szybko leci. Cele związane z przekroczeniem burzy po II i IV rundzie nadają odpowiednią szybkość podróży, a atakujący na koniec każdej rundy Kraken zmusza nas do ciągłego pilnowania, aby jego talia miała odpowiednią liczbę kart. W zasadzie, przed każdą rundą konieczne jest dobre zaplanowanie co chcielibyśmy osiągnąć, natomiast całość naszych możliwości sprowadzi się do tego, jak będziemy w stanie korzystać z kart, które mamy na ręce.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Gra Sea Dragons. Piraci i smoki w jednym pudełku – czy to się da pogodzić?
Podsumowanie
Przyznam się szczerze, że miałem spore wątpliwości czy taki koncept gry, będzie w stanie mnie wciągnąć i zachęcić do częstego siadania. Niemniej gra Sail ma w sobie coś, co sprawia, że kiedy mamy dość rywalizacji, nieco mniej czasu, ale chcemy zagrać w wymagający tytuł oparty na współpracy, to opisane wcześniej kolorowe i niewielkie pudełko ze statkiem na okładce samo łapie nasz wzrok.
Kiedy nie uda się dopłynąć do celu, natychmiast chcemy się zrewanżować, spróbować zagrać na inny zestaw piratów lub inny scenariusz, aby udowodnić sobie, że sterować statkiem to my jednak potrafimy.
Zastanawiałem się na początku tekstu co kryje się w tym pudełeczku? Po jego otwarciu spokojnie mogę powiedzieć, że gra błyszczy i liczę, że trafi do szerszego grona osób. Zwłaszcza, że cena nie jest wygórowana. Jedynym tak naprawdę problemem jest ograniczona jej dostępność. Być może mój tekst sprawi, że więcej osób ruszy z zapytaniami do sklepów o ten tytuł, a te nie będą miały wyboru jak tylko go sprowadzić do siebie.
Co mi się podoba
- sprawnie działający trick-taking na dwie osoby,
- wysoki poziom trudności rozgrywki,
- ładne grafiki i dobre wykonanie komponentów,
- spora dawka emocji i napięcia w trakcie podróży,
- duża regrywalność z uwagi na różne zestawy kart jakie mogą trafić nam na rękę.
Co mi się nie podoba
- w pudełku jest tylko 5 scenariuszy, nie rozegrałem jeszcze wszystkich, ale mogłoby być ich więcej (dodatek wprowadza 4 kolejne)
- na ten moment trudno dostępna w Polsce.
Autorem tekstu i zdjęć jest Mateusz Biernat.
TU JEST WIĘCEJ CIEKAWYCH TEKSTÓW » BLOG